To była już nasza druga przeprawa z liniami lotniczymi.
Pierwsza - podróż na Kretę - przekonała nas, że przewóz roweru w samolocie nie jest niemożliwym.
Przeszukując oferty tanich przelotów znaleźliśmy zadziwiająco tanią ofertę przelotu do Faro w Portugalii za 169 DM!
Jak było do przewidzenia, aż tak dobrze to nie było :-). Szukaliśmy, nachodziliśmy biura podróży, tak długo męczyliśmy ich pracowników (pozdrowienia!), aż znaleźliśmy.
Przelot czarterem z "TUI" w końcu sierpnia do Faro za 259 DM.
Bajka? Nie do końca, trzeba było jeszcze się dostać do Dusseldorfu.
Za dodatkowe 30 DM dokupiliśmy bilety naszym rowerom i w drogę.
Bilet TUI niczym magiczne zaklęcie dawał nam pełną swobodę w podróżowaniu koleją po Niemczech
Dowolne połączenia (za wyjątkiem ICE) za darmo :-).
|
W Dusseldorfie na lotnisku, ku naszemu zaskoczeniu, po zdaniu bagażu, zabrano nam rowery,
bez żadnego demontażu, tak jak wjechaliśmy na lotnisko.
Potem już tylko lot i nerwowe oczekiwanie na odbiór rowerów na lotnisku w Faro.
Przyleciały nietknięte :-).
A co z powrotem?
Podobnie tyle, że obsługa w Faro nie postarała się i wyłamała jedną szprychę :-(
W sumie strata nikła. Czy można temu zaradzić?
W pewnym sensie tak.
Linie LTU, którymi lecieliśmy
zapewniają, że jeśli zakupi się specjalną torbę na rower to ponoszą wszelkie koszty uszkodzeń.
Czy warto? Pewnie tak, ale my pewnie jeszcze zaryzykujemy :-)
|